Etykiety

wtorek, 15 października 2013

Urządzam mieszkanie.

Po wielu tyradach, przejściach, wizytach w rozmaitych bankach, spotkaniach u deweloperów, buszowaniu w internecie, po podjęciu kilku decyzji, z których większość wiąże na dobrych kilka lat – kupiliśmy ze Ślubnym mieszkanie. Zresztą, mieszkanie?
Dziurę w ziemi. Ale czas leci, blok już niemal stoi i za rok (trzymajmy kciuki) będziemy mogli się przeprowadzić. I choć to jeszcze tyle miesięcy, już trzeba myśleć, jak to nasze „m” urządzić. Akurat na tym etapie możemy jeszcze poprzestawiać ściany, decydować o rozmieszczeniu rur, gniazdek i innych rzeczy, które wydają się być teraz całkiem abstrakcyjne, a jednak decydują o wszystkim. A przy okazji, dla ustalenia budżetu i zdecydowania, gdzie, co, i jak chcemy – robimy plan wszystkiego.

Zadanie idealne, zwłaszcza dla (jak sądzę) większości kobiet. W dodatku trochę na studiach otarłam się o zagadnienia architektury, budownictwa, mebloznawstwa nawet. A i CAD – proszę bardzo. Powinno więc być tym łatwiej, prawda? A guzik prawda.
Wizyta w kilku budowlanych sklepach uświadomiła mi, że nic nie wiem. A i „zmysł estetyczny” to jakaś porażka, podobają mi się same rzeczy bezsprzecznie „naj” – najdroższe. Niech mi teraz ktoś za ukształtowanie tego zmysłu odpowiedzialny przekaże jakąś fortunę lub niech mi go odbierze, bym mogła żyć szczęśliwa wśród tandety lub rozwiązań pośrednich! I niech mi ktoś jeszcze wytłumaczy – abstrahując już od ceny - czemu rzeczy mogą się nam tylko albo podobać albo spełniać nasze oczekiwania odnośnie funkcjonalności? Skąd ta dwubiegunowość? Gdzie złoty środek?
Póki co mebluję więc sobie wszystko w 3D, bo mieszkanie pewnie długo świecić będzie pustkami, i zbieram wszelkie dobre rady.

1 komentarz:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...