Etykiety

środa, 13 listopada 2013

Piszę na gwałt

źródło

Kilka moich uwag o gwałtach. W zasadzie sporo. Część z autopsji, niestety...



Nie tak to miało wyglądać. Miało być miło i przyjemnie. Choć o sprawach dla mnie ważkich, to jednak niekoniecznie niemiłych. Nie zawsze jednak się da. Przeczytałam coś i kipię, i nie mogę tak sobie przejść obok tego obojętnie.
Zrobił się mały szum (tak, mały, i to zbyt mały) z powodu tego artykułu: Seksuolog i biegły: ,,To kobiety prowokują do gwałtu". Poprosiliśmy o wyjaśnienia. Oto, co usłyszeliśmy. Już sam tytuł mówi wiele. O ile opinia ta jest, o zgrozo, całkiem powszechna, o tyle w ustach seksuologa, biegłego w sprawach o gwałt, woła o pomstę do nieba. Chociaż często można źle interpretować zdania wyrwane z kontekstu, tutaj trudno mówić o wyrwaniu (chyba włosów z głowy) i o złej interpretacji.
„Ja to zawsze młodzieży tłumaczyłem: jeżeli kobieta nie chce współżyć, to niech się nie spotyka z mężczyznami. Proste. Takie jest moje zdanie – stwierdził w końcu dr Boćkowski”.
„Nie mówiłem, że kobiety prowokują do gwałtu. Ale kobieta powinna liczyć się z tym, że mężczyźni będą chcieli z nią współżyć. Powinna zdawać sobie sprawę, że może być narażona na próbę odbycia stosunku. Jeżeli mężczyzna umawia się z kobietą, to myśli o stosunku płciowym – dodaje”.

Tekst skomentowała na swoim blogu Sylwia Kubryńska. Treść w pełni mnie usatysfakcjonowała – są ludzie myślący normalnie, jest reakcja, ale zaczęłam czytać komentarze. Dyskusja, która się wywiązała, po prostu zwaliła mnie z nóg.
Co boli najbardziej? Nawet nie to, że tak niewiele jest tam głosów rozsądku. Raczej to, że odezwały się tam kobiety, które przyznają się, że zostały zgwałcone, i te wpisy przeszły niemal bez echa... Jak bardzo potrafimy krzyczeć o rzeczach, o których nie mamy zielonego pojęcia, i jeszcze zamykamy oczy, kiedy ktoś pokazuje nam, jak jest naprawdę. Jedyny komentarz do wpisu osoby pokrzywdzonej napisano wyjątkowo niefortunnie:

Anonim | 09/11/2013 o 12:16 |
„To nie twoja wina. Jesteś chora. Powinnaś się leczyć psychiatrycznie”.

Jak na mój gust, po „Nie twoja wina” powinno nastąpić coś w stylu: ,,Skrzywdzono Cię, poszukaj pomocy”. Bo jeśli nie jest to po prostu czysta złośliwość, to wychodzi jeszcze na to, że ofiary gwałtu, mało że same sobie są winne, to powinny później żyć na psychotropach? Stygmatyzowane, odchylone od normy... Może powinno się je umieszczać w zamkniętych zakładach? Zgwałcony – nowy schizofrenik. Pewnie - jak się czyta, co ludzie myślą, można zwariować...

Już na samym wstępie dobija mnie problem ze zdefiniowaniem gwałtu. Dla większości to ciemna alejka, wyzywająca kobieta, napaść, pobicie i sam akt zgwałcenia. Potem to już tylko kobieca fanaberia. Sprawcami są najczęściej osoby z zaburzeniami psychicznymi, dla których gwałt jest wyrazem dominacji i przemocy. Ale to nie są jedyne gwałty i bynajmniej nie są też najczęstsze. Bo ani miejsce nie musi być zaciemnione, ani facet obcy, ani siła taka wielka. Wcale nie musi dojść do pobicia. Wymuszać można na wiele sposobów (a wymuszenie stosunku jest definicją zgwałcenia).

Większość facetów jest też po postu silniejsza i dużo wysiłku nie musi wkładać w obezwładnienie kobiety. Powiedzenie „Pies nie weźmie, jak suka nie da” jest tylko głupim gadaniem, bo w większości wypadków, jak facet chce, to weźmie. Bez eskalacji przemocy, w końcu nie chodzi im zawsze o przemoc, tylko stosunek, ale dla niektórych (o zgrozo) to nie gwałt. Co do tych, którzy twierdzą, że wystarczy ,,strzelić faceta z liścia” lub najlepiej między nogi i po sprawie (więc oczywiście zgwałcona, której nie pobito do nieprzytomności, a się nie broniła, jest sama sobie winna, bo widocznie jednak chciała): nikt mi nie wmówi, że faceci są takimi debilami, że nie wiedzą, że właśnie wymuszają stosunek, i tym bardziej, że to takie proste – kopnąć. Nic nie jest oczywiste. Zwłaszcza w takich sytuacjach. Wiesz, jak się zachowasz, gdy ktoś Cię napadnie? Nie wiesz. Może Ci się tylko coś wydawać, ale tego nie wiesz. Ja miałam okazję się przekonać. I nie mogłam kopnąć, ani uciekać. Nawet krzyczeć. Tylko cicho powtarzać „nie”, które najwyraźniej nic nie znaczy. Ta sytuacja po prostu mnie sparaliżowała. Ale gdyby nawet tak nie było... Czy uderzyłabym go wtedy? Nie mam takiej pewności. To się jeszcze wówczas nie mieściło w moim pojęciu: zachować się tak w stosunku do faceta dwa razy starszego, w dodatku w stosunku, który opisałabym jako nauczyciel – uczeń (bo nie dosłownie)... Byłam zbyt młoda, naiwna... Do niczego nie doszło, ale tylko dlatego, że miałam szczęście, bo protest i tak był tylko zbyty: „No nie udawaj, przecież chcesz”. I czy aby zresztą na pewno: do niczego? 

„(...)Co mam na myśli jako “zmniejszenie czynników ryzyka”? Dla gwałtów porandkowych jest to po prostu nieumawianie się z przypadkowymi osobami, np. poznanymi przez internet! Takie proste i takie skuteczne. No chyba że ktoś lubi adrenalinkę randkowania z nieznajomymi, ale wtedy to już jest jak z kierowcą przekraczającym prędkość na śliskiej nawierzchni”.

Czyli najlepiej zamknąć się we własnym kręgu i nie poznawać nowych ludzi? Tylko że odpowiedź znajduje się powyżej i w statystykach – większości gwałtów dokonują osoby nam znane.
Najczęściej pada oczywiście słynne posądzenie o prowokację. I to nawet z ust samych kobiet! Ludzie, co z Wami? Jaka prowokacja? Co znaczy dzisiaj ubierać się wyzywająco? W czasach, kiedy reklama nawet najdurniejszego produktu opatrywana jest wizerunkiem roznegliżowanej kobiety, ewidentnie erotycznym, kiedy takie obrazy kobiet są niemal wszędzie, co jest wyzywające? Jakoś nie słyszałam, żeby ktoś gwałcił billboard! Ani nawet modelki, które na nich są. Ani aktorki, które zagrały tylko w scenach erotycznych, bo już nawet nie mówię o filmach. Dres, burka czy inny namiot nie uchroni przed gwałtem, tak jak czerwona sukienka nie jest jego wyzwalaczem. To, jak się kobieta ubierze, jest jej sprawą i jej prawem. Nikogo tym nie krzywdzi. Możemy krytykować gust czy epatowanie cielesnością, może nas razić czyjeś wyzywające zachowanie, ale nawet jeśli kobieta szuka towarzystwa na jedną noc, ma prawo o nim zdecydować, a nie zostać zgwałconą, „bo się prosiła”. Prosi to się świnia. To nie jest usprawiedliwieniem! A jak facetowi się coś na widok taki podnosi, to nie jest to jednoznaczne z tym, że ma zielone światło. 
Co razi dalej? Szkalowanie mężczyzn i sprowadzanie wszystkiego do biologii.

elysse | 07/11/2013 o 18:59 |
„(...) Instynkt silniejszy niż rozum – i nie macie co się obrażać na fakty, ani idealizować mężczyzn”.

takie moje uwagi | 07/11/2013 o 13:39 |
„(…) DOKŁADNIE POKAZUJE ZACHOWANIE ZWIERZĘCIA. Nie człowieka. I tyle w temacie”.

„(...) Ile czasu minęło, odkąd zaczęliśmy żyć mniej więcej według aktualnego modelu społecznego (upraszczając, pomijając kręgi kulturowe, etc.), a przez jaki czas kształtowały się nasze zachowania na poziomie wręcz fizjologicznym? Człowiek to agresywne zwierze, zaczął się cywilizować stosunkowo niedawno, kiedy zaczął mieć jakikolwiek czas, którego nie spędzałby na zapewnieniu sobie przeżycia na podstawowym poziomie. I ewolucja miała to nadgonić w kilkadziesiąt tysięcy lat? Niech faceci nie będą agresywni, a kobiety niech nie mają instynktu macierzyńskiego, musimy wyrugować wszelkie atawizmy w imię przejścia na wyższy stopień rozwoju (społecznego) (...)”.

„jesteśmy bardziej zwierzętami niż nam się wydaje – czy nam się to podoba czy nie. tak tak już widzę- sam jesteś zwierzakiem ale ja nie… Ale fakty sa takie wszyscy kierujemy się w bardzo dużym stopniem instynktami. Np. mało która kobieta nie posiada silnego instynktu macierzyńskiego a z kolei faceci jako samce – zaprogramowani są na rozmnażanie – tak było jest i będzie wystarczy pooglądać trochę programów przyrodniczych. Cała przyroda jest tak skonstruowana że samiec zawsze będzie chciał ją dopaść – i teraz uwaga – nie dlatego że tak CHCE – tylko że jest ZMUSZONY do tego popędem seksualnym – niezwykle silnym instynktem który gdyby nie był wystarczająco silny – nie byłoby rozwoju gatunków. Pomijając zwyrodnialców bez jakichkolwiek zahamowań – kobieta musi zdawać sobie sprawę, że jeśli dopuści do intymnej sytuacji – to nawet normalny facet, jeśli w dodatku zakrapiane to było alco, ma poważne problemy z powstrzymaniem się – czasami jest to silniejsze dla nawet zwykłego faceta – mózg zalany jest testosteronem i ma ograniczone możliwości normalnego funkcjonowania. Kobiety po prostu często tego nie rozumieją. Gdyby była możliwość choć na godzinę zalania im mózgu testosteronem i gdyby poczuły to ciśnienie może by inaczej mówiły. Podsumowując – zwyrodnialców którzy latają z fujarami za babkami (bo zobaczył ją w zwiewnej sukience na ulicy) do ciupy – ale w sytuacjach intymnych – tak niestety jest że to kobieta jest w dużym stopniu odpowiedzialna za niechciany stosunek kiedy w pewnym momencie jednak się rozmyśla”.

Może się mylę, ale chyba jednak człowiek czymś tam się od zwierząt różni. (Tym sapiens w nazwie gatunku?) Gdybyśmy dalej kierowali się jedynie popędami, nadal siedzielibyśmy na drzewach, a jakoś nie siedzimy. Stworzyliśmy nawet język do porozumiewania się, bo widocznie mowa ciała, to było zbyt mało. A w tym języku takie słowo: „nie”. Faceci także zwierzętami nie są. I nie wszyscy faceci to zło, jak wiele kobiet zdaje się sądzić. I nie myślą tyko o seksie, śmiem przypuszczać. Naprawdę, trudno myśleć o tylko jednej rzeczy cały czas. Jeszcze do tego jednocześnie pracować. Mieć hobby, normalne życie towarzyskie... Serio, są tacy, którzy wierzą, że facet to tylko o jednym? Zdarzają się zaburzone jednostki (i wśród kobiet także), ale nie tu należy szukać winy. Ani, tym bardziej, usprawiedliwienia. To, że w facecie buzuje testosteron, nie zwalnia go od używania rozumu ani od odpowiedzialności za siebie. Problem jest zupełnie gdzie indziej. Kto jest więc winien gwałtom? Bardzo wielu zwykłych, szarych obywateli. Zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Taki tworzymy świat. Świat podwójnych standardów. Dziewczynkom od małego mówi się, że muszą się strzec, bo facetom zależy tylko na jednym. Ty z nim nie chodź, jemu chodzi tylko o jedno. Z chłopców niemal dobrotliwie się śmiejemy (znów to samo przytaczają dziewczynom jako przestrogę), że chce ciągle „dowodów miłości”. Dlaczego nikt im za to nie mówi, że kobieta to nie przedmiot, należy ją szanować i niczego nie wolno wymuszać? Dopóki śmiejemy się (zamiast oburzać) z dowcipów w stylu:
 – Czy wiesz, że w tym lasku gwałcą?
Skąd wiesz?
Jak to skąd? Wczoraj byłam, dzisiaj byłam i jutro też będę.
Nic się nie zmieni. Albo przytakiwanie prześmiewczym tekstom o kobiecym „nie nie nie”, czy ogólne przyzwolenie na niewybredne teksty o kobiecym ciele, seksie czy cielesności – wygłaszane przez obie płcie. Jeszcze nie ma mowy o gwałcie, a już jest przyzwolenie dla facetów i jedynie przestroga dla kobiety, różne okoliczności, niektóre nawet, w sensie prawnym, łagodzące. Ale winę za gwałt ponosi ten, kto się jego dopuścił. Czynniki wyzwalające, zamysł w umyśle sprawcy. Ale to przez ludzi wygłaszających podobne głupoty i ślepo pomijających głoszoną prawdę właśnie przez poszkodowanych, te zamysły stają się rzeczywistością. Ja mogę myśleć, co zrobiłabym ze sprawcami gwałtów albo komentującymi w taki sposób, ale to pozostaje w mojej wyobraźni. Gdybym wprowadziła te czyny w życie, też tłumaczylibyście mnie tym, że moje ofiary same się prosiły? Jak mi ktoś okradnie mieszkanie, to też moja wina? Już nawet nie dlatego, że może zapomniałam zamknąć drzwi (prowokatorka), ale dlatego, że w ogóle jakieś mieszkanie mam. No bo po co je mam? To nie koniec.
 
,,(...) Podsumowując – zwyrodnialców którzy latają z fujarami za babkami (bo zobaczył ją w zwiewnej sukience na ulicy) do ciupy – ale w sytuacjach intymnych – tak niestety jest że to kobieta jest w dużym stopniu odpowiedzialna za niechciany stosunek kiedy w pewnym momencie jednak się rozmyśla”.

Tylko krowa nie zmienia zdania. Więc choćby nie wiem jak facet już się rozochocił, kobieta ma prawo zdanie zmienić! Ale wiele osób ma inny pogląd. To rozumiem znów wina hormonów czy tylko tego, że niektórzy wybierają odpowiedź, która bardziej im odpowiada? Czyli, gdy wybieram się na rower, to choćby w ostatniej chwili mi się ten pomysł przestał podobać, bo pogoda nie taka, bo kolano rozbolało, bo rower się może przestał podobać, to nie mam prawa jednak wrócić do domu skoro już, dajmy na to, ktoś mi ten rower z piwnicy z wielkim trudem wytaszczył?
I oczywiście, Polsko, alkohol odpowiedzią na wszystko.

Kukuryka | 08/11/2013 o 11:01 |
„(...)Jednak weźmy taki przykład: dwie osoby spędzają ze sobą znaczną część wieczoru, używając alkoholu i wysyłając sygnały o podtekście seksualnym. Udają się razem do domu. Odbywają stosunek – bez użycia siły. Następnego dnia jedna z nich oznajmia, że może nie protestowała, ale była zbyt pijana by świadomie decydować o sobie i oskarża drugą o gwałt. Czy faktycznie wina jest tylko po stronie “gwałciciela”?”

Verb | 08/11/2013 o 14:41 |
,,Seksuolog podał też przykład amerykańskiej organizacji zajmującej się obroną mężczyzn, która doradza, by przed odbyciem stosunku kobieta i mężczyzna podpisywali na to pisemną umowę. Bo – jak się okazuje – gwałt jest po prostu wynikiem nieporozumienia. Ups!
Matko Naturo! Następna, która nie rozumie albo udaje,że nie rozumie.
Jak nie wie to niech się dowie dlaczego owa organizacja podsuwa taki ,z pozoru, absurdalny pomysł i w jakich okolicznościach sugeruje jego stosowanie.
A ma zastosowanie – może uratować tyłek faceta gdy Pani dojdzie post coitum do wniosku ,że jednak to lepiej żeby był gwałt.Zwłaszcza wtedy jak sobie zda sprawę ,że zaloty widział ktoś kto może opowiedzieć narzeczonemu , mężowi , chłopakowi …albo , że chwila słabości zrujnuje reputację w środowisku i tym podobne pierdolety. Bo za to facet płaci odsiadką. Rekordzista odsiedział w USA kilkanaście lat , tracą w tym czasie wszystko za to zyskując HCV-a po prawdziwym , więziennym gwałcie”.

Jest alkohol: Hulaj dusza, piekła nie ma. Tylko gwałt jest wymuszeniem stosunku. Czy pomożesz sobie alkoholem, czy pigułką gwałtu, to nadal gwałt, jeśli wymuszasz. Nikt mi nie wmówi, że facet nie wie, kiedy naciąga okoliczności. Oczywiście, nie mam na myśli sytuacji, kiedy alkohol ma tylko „ułatwić” zgodę, ale świadome działanie, wykorzystanie sytuacji. Żadna (normalna) kobieta, po zakrapianej nocy, którą skończyła – zgodnie z własną wolą – z facetem, nie będzie go oskarżać... Może żałować, stwierdzić następnego dnia, że to był błąd, ale zna różnicę. Co innego, jak ją przymusił lub wykorzystał jej nieprzytomność. Tak stanowi prawo – bez świadomej zgody jest gwałt. Stąd blisko do innego wpisu:

Kukuryka | 08/11/2013 o 11:01 |
„(...)Jednak weźmy taki przykład: dwie osoby spędzają ze sobą znaczną część wieczoru, używając alkoholu i wysyłając sygnały o podtekście seksualnym. Udają się razem do domu. Odbywają stosunek – bez użycia siły. Następnego dnia jedna z nich oznajmia, że może nie protestowała, ale była zbyt pijana by świadomie decydować o sobie i oskarża drugą o gwałt. Czy faktycznie wina jest tylko po stronie “gwałciciela”? 
To niestety również norma. Weźmy świeży przykład studentki z Ohio publicznie zaspokajanej oralnie na juwenaliach przez kolegę, którego po kilku dniach od publikacji fotografii z tego zajścia na Twitterze oskarżyła o gwałt. (http://www.metro.us/newyork/news/2013/10/15/alleged-rape-recorded-on-instagram-twitter/) Naprawdę żadne z Was nie ma wątpliwości co do jego winy? Tutaj nie ma wątpliwości, że zajście miało miejsce – jest nawet uwiecznione na zdjęciach – a przecież w wielu przypadkach jedynym świadectwem jest zeznanie jednej ze stron.
Naprawdę uważacie, że tego typu zachowanie powinno być karane na równi z “klasyczną” napaścią i brutalnym gwałtem?”.

Pomijam ostatnie zdanie, bo o takim podejściu już pisałam. Sama sytuacja? Prawnie sprawa jest jasna. Gwałt. Nie upieram się, że wyłącznie facet jest winny, bo jeśli też był pod wpływem – może to być dla sądu okoliczność łagodząca. Ale nie sugerujcie, że kobieta chciała tego świadomie – ot tak, zapewne właśnie widziała już oczami wyobraźni nawet taki film. Swoją drogą, zamieszczenie takiego filmu też jest karalne. I oburzające. Bardziej niż to, że wniosła oskarżenie. Kobietę skrzywdzono, szuka sprawiedliwości, to nie powinno dziwić. Rolą sądu jest rozstrzygnąć, czyja wina. Najlepiej ją jednak zaszkalować. Bo pijana, bo to też już prowokacja. Pić mogą widocznie tylko faceci. Nie zapominajcie, że ludzie różnie reagują na alkohol, a gwałt definiuje się, kiedy dana osoba nie jest w stanie świadomie wyrazić na to zgody. Czy była w stanie? Nie mnie oceniać (ani Wam). Możemy tylko spekulować. Równie dobrze mogła dostać tabletkę gwałtu. Czy niesłuszne jest jej oskarżenie o gwałt? Który – powtarzam – jest zmuszeniem do czynności seksualnej bez czyjejś zgody. Nakręcenie takiego filmu również pod tę definicję podpada. Tak samo, jak jego upublicznienie. Ale autor komentarza tego problemu nie widzi.
Jeszcze dwa kwiatki, żeby poprawić humor. Serio. Nie wiem, śmiać się, czy płakać.

Starszy już (na szczęście) pan | 08/11/2013 o 22:04 |
„Bakterie rozmnażają sie bezpłciowo. Co czeka i rodzaj ludzki, jeśli sprawy potoczą sie dalej w kierunku wytyczonym przez feminizm. Przyjęcie jako dogmatu zasady, że kobieta ma prawo doprowadzić mężczyznę swym zachowaniem do “wrzenia”, a potem w ostatniej chwili powiedzieć “nie”, pomału zrobi z mężczyzn neurotycznych impotentów.Ten proces już daje się zauważyć – ze statystyk seksuologów wynika, że impotencja wśród młodych mężczyzn systematycznie rośnie (przyczyny zapewne są złożone, ale przemiany obyczajowe sprzyjające nieustannemu pobudzaniu męskiego popędu bez zaspokojenia, mają w tym zjawisku niewątpliwy udział). Pozostanie więc dzieworództwo, czyli panie zostaną na świecie same. Feministki będą zachwycone, ale czy reszta pań także?”.

Serio? Kobiety są odpowiedzialne za impotencję (także, bo wszak w dodatku do gwałtów), ależ jesteśmy złe istoty. Całe zło świata to nasza wina.


Jeszcze Wam powiem: również jestem prowokatorką! Umyłam dziś włosy! Pomalowałam paznokcie (podpada pod pazury?), mało tego, zrobiłam im zdjęcie i wrzuciłam na bloga! Jawnogrzesznica!

micho | 09/11/2013 o 16:42 |
„nie pogada sie z wojującymi feministkami – strata czasu tylko
nie powinno być problemu ze skrajnościami – i tak każdy normalny facet potępi przecież np. przypadkowy gwałt na kobitce, środek na razie zostawię – ale w nawet w drugiej skrajności – kiedy kobiety zabiegają zawsze i codziennie, po kilka godzin (te makijaże, kosmetyki, codzienne mycie głowy i fryzury, malowanie pazurów, siedzenie przed katalogami i szukanie kiecek, ect, etc, etc) to wszystko w połączeniu z kręceniem tyłkami, ruchami frekcyjnymi na parkiecie, wywalaniem cycków i dupska na wierzch – to wszystko robią przecież w celu zwiększenia swej atrakcyjności seksualnej. Jak się do tego doda jakieś tam pocałunki, w sytuacji sam na sam – to przekaz (ten nie werbalny czyli ważniejszy – 80% przekazu jest niewerbalna to oczywiste stwierdzenie) jest oczywisty dla faceta. A wojujące feministki w tego typu skrajności mówią – mamy prawo powiedzieć nie w każdym momencie – nawet po świadomym rozpaleniu gościa do białości i guzik nas obchodzi, że na faceta przychodzi podniecenie wielokrotnie gwałtowniej i silniej. Czyli o sytuacjach pomiędzy tymi skrajnościami nie ma co już marzyć żeby podyskutować. Czyli nie ma o czym gadać po prostu. One mogą robić wszystko a nam nie wolno zrobić nic – to taka babska prostacka filozofia. Pomijając zniewieściałych mężczyzn teraz (o jak płyn po goleniu to taki nie szczypiący) faceci znacznie mniej lub prawie nic nie robią w celu seksualnego “zwabienia” partnerki – za co zresztą są bardzo przez nie krytykowani – natomiast one cały czas się o to starają (czego ja nie krytykuję). Więc komu tak naprawdę zależy na tych sprawach?”.

Więc, moje drogie kobiety. Wszystko jasne. Ten facet z dziurawymi skarpetami, piwnym brzuchem, co się od tygodnia nie mył – ten jest prawdziwym mężczyzną!



Kończę, bo już nie mogę. Od wrzenia do totalnej bezsilności. I tak nie da się tu zawrzeć wszystkiego. Poczytajcie, pomyślcie i wyjdźcie z ram, jeśli jeszcze tam tkwicie! Poza nimi perspektywa jest znacznie rozleglejsza. Mnie wybaczcie niejasności, zapętlenia, itp. Nie umiem tego wyprać z emocji i na trzeźwo ubrać w zrozumiałe słowa.
 

 Uwaga, dodaję "sprowokowany" ciąg dalszy: tu.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...