Etykiety

poniedziałek, 11 listopada 2013

Bez czego nie może obyć się ten blog?

fot. Ślubny
Kiedy pisałam w O mnie, że mam fioła na punkcie ważek, robiłam to absolutnie poważnie. Kiedyś gościłam u siebie dwie przyjaciółki, które śmiały się, że mogłyby bawić się w grę polegającą na znalezieniu u mnie większej ilości ważek niż inni uczestnicy. Faktycznie, jest ich trochę: w mojej przestrzeni, biżuterii, garderobie, artykułach papierniczych. Nawet na naszym ślubie i weselu ważka była motywem dość istotnym. Sprzedawcy mnie wyczuli i wiedzą, że można mi wcisnąć niemal wszystko, o ile znajduje się na tym ważka.
Na szczęście nie upodabniam się jeszcze do bohaterki pewnej książki i nie otaczam nimi wszędzie i żadnych okropnych talerzy z tym motywem nie kupuję. Staram się też (przynajmniej ostatnio) wprowadzać ostrzejszą selekcję – w końcu ważka ważce nierówna. Choć zupełnie może to większości nie interesować, będę Wam moje ważki pokazywać. Ostatecznie jestem tu gospodarzem ;) Może kiedyś dzięki temu będziecie zwycięzcami w przytoczonej grze ;)
Pierwsza ważka – na dzień dobry. Dosłownie. Przycupnęła na moim lustereczku i co dzień szepce do mnie, kto jest w świecie najpiękniejszy... Jest to Franciszka oczywiście. Ale nie wiem, czy kot po prostu jej nie zastraszył. Może mój mały przyjaciel obawia się, że zostanie zjedzony?
Czekała na mnie we Flo. Radość za grosze. O dziwo, nie ma swojego imienia, choć zwykłam nadawać imiona wielu przedmiotom. Najczęściej „z rosyjska brzmiące”. Ale takie miano dla ważki? Tu musiałoby być coś eterycznego, onirycznego nawet. Macie jakieś pomysły?

2 komentarze:

  1. po hiszpansku wazka to libelula, po niemiecku, o dziwo, ladnie - libelle, to moze Bella?

    OdpowiedzUsuń
  2. To pięknie ;) Pasuje pod każdym względem i referuje do jej roli :D Zostaje!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...