Etykiety

środa, 8 stycznia 2014

Nowy rok z nową głową


Nie, nie jestem żadnym nowym tworem dra Frankensteina. Postanowiłam jednak przekroczyć magiczną granicę z nową fryzurą i nową ideą w głowie. Taka nowa powracam na bloga po świątecznym odwyku od internetu ;) Tak, dużo tu tego „nowa”, ale jak zapewne rozumiecie jest to obecnie słowo kluczowe – nie tylko u mnie ;)

Nowa fryzura... Było to dla mnie całkiem duże wyzwanie. Wcale nie chodziło nawet o jakąś wymyślną i drastyczną zmianę na głowie, ale i tak dylemat był spory... Czy na pewno ten fryzjer, i czy fryzjer w ogóle, jaka właściwie długość, itd... Takie typowe babskie dylematy ;) Mimo wcześniejszych obaw udało mi się względnie z fryzjerem dogadać w kwestii tego, czego nie chcę... Gorzej było z tym, co chcę, ale tu winę mogę wziąć na siebie, bo faktycznie nie mogłam się określić co do długości. Zmiana... Dla mnie drastyczna... Przeczesuję włosy i one tak zupełnie nagle się kończą! Kiedy noszę je rozpuszczone jakoś tak lecą na twarz – wcześniej zatrzymywały się na plecach dość skutecznie. Zaczynam się przyzwyczajać. Czy było warto? :> Powiem tak... Była kiedyś taka reklama: „Jeśli nie widać różnicy, to po co przepłacać...?” Naprawdę dla mnie tak drastyczna zmiana długości przez innych została prawie niezauważona! Hmm... Dobrze to rokuje wszystkim osobom z kompleksami – generalnie ludzie są mocno skupieni na sobie i nie widzą tego, co dla Was może być megaistotne ;) Oczywiście, z drugiej strony może być tak, że ludzie widzą w nas tylko te złe rzeczy, ale jakoś wolę tę pierwszą wersję, a dlaczego? A właśnie dlatego, że ścięłam włosy... Rozumiecie, mam znacznie lżej na głowie i w głowie! I to właśnie moja „nowa nowość” na ten nowy rok – nowy sposób myślenia. Ha! Mam nową siłę i energię i bardzo mnie to cieszy. Może to dlatego, że w Wigilię zostałam migdałowym królem (co z kolei było oczywistym wynikiem tego, że uczyniłam się księżniczką)? Nie wiem. Wiem, że idzie na nowe, lepsze mam nadzieję. Cieszę się, że rok 2013 minął, bo choć nie zabrakło w nim dobrych rzeczy, kilka wydarzeń położyło na nim cień i chcę się od tego oddzielić grubą kreską, przynajmniej tą symboliczną. A że mam nową, lżejszą głowę, postanawiam:
  1. widzieć szklankę w połowie pełną
  2. milion innych większych i mniejszych rzeczy, których nie będę opisywać, ale wprowadzać w życie.

Skoro w ten cudowny sposób ominęłam dzielenie się swoimi planami i postanowieniami na nowy (mam nadzieję, że nie znudziło Was jeszcze to słowo) rok, podzielę się przynajmniej nowymi włosami ;)

 Tuż przed ścięciem:
fot. Ślubny
Obecnie (są powyginane, bo po koczku). Nadal długie, prawda?
fot. Ślubny


6 komentarzy:

  1. zrobiły się bardziej puchate;) ostatnio ciągle upięta miałaś, kiedy doszło do ciecia?;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są lżejsze, nie ciąża tak do ziemi ;)
      Ścięłam zaraz po świętach - tak zaszalałam :)

      Usuń
  2. Nadal są długie i nadal są piękne, ale różnica gołym okiem zauważalna. Tylko dla ludzi chyba "długie to długie", a już jak długie to nie widzą różnicy :)
    Zazdroszczę Ci takiej długości!

    OdpowiedzUsuń
  3. O rety, tych po ścięciu? Dziękuję, cieszę się... Dla mnie póki co nadal są takie... krótkie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Są długie! I teraz mają tak jakby parę razy więcej objętości - zupełnie inne włosy :)
    A wiadomo - nowe włosy, to nowy świat :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt z tą objętością, ale w końcu dwa razy krótsze, dwa razy lżejsze ;)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...