Przedstawiam listę akcesoriów do
włosów zupełnie nie sprawdzających się w moim wypadku.
Oczywiście, jest to kwestia czysto subiektywna, ale jeśli chcecie
je zakupić, jeszcze się zastanówcie
Nie są to wielkie pieniądze, ale po co te przedmioty mają wam
zalegać w szufladach? Swoją listę tworzę właśnie po porządkach
w moich „pudełkach na wszystko”
Nie twierdzę, że u was też się nie sprawdzą, ale jeśli macie,
jak ja, ciężkie, „śliskie” i ogólnie ciężko współpracujące
włosy, to wiecie, że nie ma co liczyć na cuda.
Ja niby też wiem, ale czasem się skuszę na jakieś absolutnie „rewelacyjne rozwiązanie”. Skoro ktoś to poleca i widzę, że włosy tej osoby faktycznie świetnie się trzymają, od razu mam ochotę wypróbować dany wynalazek. Niestety, wówczas zapominam, że u mnie doprawdy takie cuda mało działają, no i że włosy tej osoby generalnie niemal zawsze świetnie się trzymają. Dlatego przestrzegam ;)
Ja niby też wiem, ale czasem się skuszę na jakieś absolutnie „rewelacyjne rozwiązanie”. Skoro ktoś to poleca i widzę, że włosy tej osoby faktycznie świetnie się trzymają, od razu mam ochotę wypróbować dany wynalazek. Niestety, wówczas zapominam, że u mnie doprawdy takie cuda mało działają, no i że włosy tej osoby generalnie niemal zawsze świetnie się trzymają. Dlatego przestrzegam ;)
Gumowe przepaski
Takie oto cudo, wprost świetne.
Nie mają metalowych łączeń i powinny trzymać włosy, zwłaszcza
grzywki, w ryzach. Idealne podczas treningów czy innych zajęć,
przy których wolimy, by nasze włosy trzymały się z dala od
twarzy. Nie są to moje pierwsze tego typu opaski, mimo to skusiłam
się na nie Nie wiem, czy tylko jak
tam mam, ale one nie tylko nie działają (po prostu zsuwają się z
głowy), lecz także dodatkowo są szalenie niewygodne. Zawsze mnie
cisną (tj. do czasu aż się nie zsuną), jakbym miała zbyt dużą
głowę Niestety, nie ma wersji w
innym rozmiarze, skazuję się więc na ich nienoszenie
Szkoda, bo idea świetna, ale jednak: ból, no i sorry, ale jak to ma
mi trzymać fryzurę podczas ćwiczeń, skoro spada przy odrobinie
ruchu?
Pin twirls
Znacie te sprężynki? Ich
założenie jest takie, że są oczywiście świetne: rewelacyjnie
trzymają, są zupełnie niewidoczne, idealne do każdej fryzury,
zwłaszcza do koczków w stylu messy look. Owszem, wyglądam w nich
messy, ale tylko przez chwilę, bo zaraz się wszystko zupełnie
rozpada. Chyba dodanie takiego ciężaru do moich i tak już ciężkich
włosów to przesada. Przesadzona jest także ich cena. Dla mnie
jakaś całkiem niepoważna, jeśli chodzi o spinki do włosów, ale
miały działać cuda, więc się skusiłam... Zdecydowanie, w moim
przypadku, nie było warto.
Gumki
W tej kategorii powinnam napisać:
prawie każde. Znalazłam tylko jeden rodzaj gumek –prawie-frotek
(cieszę się z tego prawie), które jako tako trzymają moje włosy
razem. Innymi nie dam rady zrobić kucyka, który przetrwałby od
zrobienia do wyjścia z domu. Niestety, ten jeden jedyny typ jest
ciężko znaleźć, na dodatek gama kolorystyczna jest rewelacyjna –
dla dziewczynek w wieku do lat ok. 13
Obecnie mam oczojebnie żółte
Rozumiecie, nie wszędzie można się tak pokazać...
Są jeszcze gumki, do których mam
mieszane uczucia. Znów skusiło mnie to, że powinny przyzwoicie
trzymać i absolutnie nie niszczyć włosów, jako że są pozbawione
metalowych łączeń. Moje gumki prawie idealne oczywiście też są
ich pozbawione, więc dlaczego skusiłam się na te, wcale nietanie,
gumki? Bo jestem kobietą :D To chyba najprawdziwsza odpowiedź. No i
jeszcze kolory miały znacznie sensowniejsze. Ale już marzenie o
świetnym trzymaniu włosów w kitce... pozostaje jedynie marzeniem.
Z sentymentu używam ich do związywania warkocza i tyle...
Wsuwki z ozdobami
Och, jak ja czasem Wam,
dziewczyny, zazdroszczę tych wszystkich świetnych wsuwek! Jakiś
niesforny kosmyk przypięty takim małym cudem... Bajka. A u mnie?
Nie trzymają niesfornych kosmyków, zsuwają się z włosów i
jeszcze potrafią mi je przy tym powyrywać... Zawsze muszę mocno
się powstrzymywać przed ich zakupem. Podobają mi się szalenie,
ale wiem, że nie ma to sensu, bo i tak nie będę ich nosić lub
zgubię bardzo szybko. Ostatnio prawie zgubiłam jedną ze swoich
nielicznych, absolutnie ulubioną...
Wałki/lokówki/inne przedmioty do stylizacji loków czy fal
Jako osoba prostowłosa, zawsze
zazdrościłam posiadaczkom loków i fal. Niestety, takie są już
moje włosy i takimi chcą pozostać. Żadne kręcenie (no okey,
trwałej nie próbowałam) nie zdaje egzaminu, włosy trzymają się
max 3 godziny: tyle wytrwała fryzura misternie ułożona przez
fryzjerkę... Co wkurzające, jestem w stanie uzyskać jako takie
fale po koczku-ślimaczku, ale jest to zupełnie
niesatysfakcjonujące, jakieś takie nijakie... Wałki za to zbierają
kurz. Ich używanie wytrąca mnie z równowagi. Nie dość, że nie
dają efektu, to jeszcze nie chcą się trzymać. Mam wałki rzepowe
i naprawdę nie wiem, jak można je sobie założyć. Muszę brać
bardzo cienkie pasma, a i tak zaraz mi to-to spada, zresztą przy
takich pasemkach, nie jest możliwe zakręcenie wszystkich włosów,
bo zwyczajnie się te wałki nie mieszczą. Może gdybym użyła
jakichś papilotów... Ale lepiej niech mnie ktoś powstrzyma :D
Mogłabym do tej listy dorzucić
jeszcze suszarkę, ale rozumiem, że dla większości to sprzęt
częstego użytku, nie gadżet. Ja z racji częstotliwości
stosowania mogłabym jednak określić ją jako niemal zbędną. Mam
całkiem dobrą suszarkę, o dużej mocy, z ciepłym i zimnym
nawiewem i zabijcie, nie przypominam sobie, kiedy używałam jej po
raz ostatni. Suszenie w moim wykonaniu trwa zupełnie irracjonalną
ilość czasu, więc tego nie robię. Zdrowiej (przy założeniu, że
nie wychodzimy z mokrą głową a zewnątrz...Ups!) i nerwów mniej
Myślicie sobie teraz, że ciągle
noszę rozpuszczone włosy? Nie. Związuję niemal ciągle. Co w
takim razie je przytrzymuje? Przedstawiam kilka przedmiotów, które
działają wbrew pozorom czy nawet przeznaczeniu
Malutkie spinki żabki
Dosłownie te malutkie. Trzymają
znacznie lepiej niż te większe, a i łamią się rzadziej. Trudniej
też spotkać takie, które nie trzymają: wśród dużych jest
takich mnóstwo (kwestia słabej sprężyny?). Wystarczą mi trzy i
koczek-ślimaczek trzyma się całkiem dzielnie. W końcu mogę w nim
spać, bo inne metody niestety to uniemożliwiały. Oczywiście
wymaga poprawek. W moim przypadku te są zawsze wymagane...
Szpile
Taka pozostałość po czasach
mojej przygody z odtwórstwem historycznym. Idealny wynalazek
średniowiecza! Ludzi patrzą co najmniej dziwnie, kiedy wbijam je
sobie „w głowę”, ale co tam. Grunt, że działa
Pałeczki
Tak są to chińskie/japońskie
pałeczki do jedzenia. Nie, tymi konkretnymi nie jem. Służą mi
wyłącznie do włosów. Trzymają świetnie. Mają tylko jedną
wadę. No może dwie. Nie wszędzie można się tak pokazać, to raz.
Dwa, bywają niebezpieczne dla otoczenia. Lepiej je zdjąć, jeśli
zamierzacie kogoś przytulić
Z innych nietypowych „spinek”
do włosów świetnie sprawdzają się: ołówek oraz pędzle (do
malowania czy makijażu). Zawsze wywołuję sensacje, pokazując się
z czymś takim na głowie, ale uwierzcie mi, żadna z rzeczy
przeznaczonych stricte do włosów nie trzyma ich tak dobrze,
jak właśnie te.
Poproszę w takim. Razie o innstruktaż używaania ołówka, bo za chiny nie mogę zrobić tak żeby trzymał. włosy dłużej niż minutę.
OdpowiedzUsuńZapraszam na prywatne lekcje ;)
UsuńA do czego jest ta dziwna sprężyna?
OdpowiedzUsuńDo "rewelacyjnego" trzymania koczków... ponoć :)
OdpowiedzUsuńprzybędę w takim razie wypróbować;P
OdpowiedzUsuń