Etykiety

wtorek, 21 stycznia 2014

Buble do włosów

Przedstawiam listę akcesoriów do włosów zupełnie nie sprawdzających się w moim wypadku. Oczywiście, jest to kwestia czysto subiektywna, ale jeśli chcecie je zakupić, jeszcze się zastanówcie Nie są to wielkie pieniądze, ale po co te przedmioty mają wam zalegać w szufladach? Swoją listę tworzę właśnie po porządkach w moich „pudełkach na wszystko” Nie twierdzę, że u was też się nie sprawdzą, ale jeśli macie, jak ja, ciężkie, „śliskie” i ogólnie ciężko współpracujące włosy, to wiecie, że nie ma co liczyć na cuda.
Ja niby też wiem, ale czasem się skuszę na jakieś absolutnie „rewelacyjne rozwiązanie”. Skoro ktoś to poleca i widzę, że włosy tej osoby faktycznie świetnie się trzymają, od razu mam ochotę wypróbować dany wynalazek. Niestety, wówczas zapominam, że u mnie doprawdy takie cuda mało działają, no i że włosy tej osoby generalnie niemal zawsze świetnie się trzymają. Dlatego przestrzegam ;)


fot. Ślubny

Gumowe przepaski

Takie oto cudo, wprost świetne. Nie mają metalowych łączeń i powinny trzymać włosy, zwłaszcza grzywki, w ryzach. Idealne podczas treningów czy innych zajęć, przy których wolimy, by nasze włosy trzymały się z dala od twarzy. Nie są to moje pierwsze tego typu opaski, mimo to skusiłam się na nie Nie wiem, czy tylko jak tam mam, ale one nie tylko nie działają (po prostu zsuwają się z głowy), lecz także dodatkowo są szalenie niewygodne. Zawsze mnie cisną (tj. do czasu aż się nie zsuną), jakbym miała zbyt dużą głowę Niestety, nie ma wersji w innym rozmiarze, skazuję się więc na ich nienoszenie Szkoda, bo idea świetna, ale jednak: ból, no i sorry, ale jak to ma mi trzymać fryzurę podczas ćwiczeń, skoro spada przy odrobinie ruchu?

spinki do włosów
 fot. Ślubny

Pin twirls

Znacie te sprężynki? Ich założenie jest takie, że są oczywiście świetne: rewelacyjnie trzymają, są zupełnie niewidoczne, idealne do każdej fryzury, zwłaszcza do koczków w stylu messy look. Owszem, wyglądam w nich messy, ale tylko przez chwilę, bo zaraz się wszystko zupełnie rozpada. Chyba dodanie takiego ciężaru do moich i tak już ciężkich włosów to przesada. Przesadzona jest także ich cena. Dla mnie jakaś całkiem niepoważna, jeśli chodzi o spinki do włosów, ale miały działać cuda, więc się skusiłam... Zdecydowanie, w moim przypadku, nie było warto.


gumki do włosów
 fot. Ślubny

Gumki

W tej kategorii powinnam napisać: prawie każde. Znalazłam tylko jeden rodzaj gumek –prawie-frotek (cieszę się z tego prawie), które jako tako trzymają moje włosy razem. Innymi nie dam rady zrobić kucyka, który przetrwałby od zrobienia do wyjścia z domu. Niestety, ten jeden jedyny typ jest ciężko znaleźć, na dodatek gama kolorystyczna jest rewelacyjna – dla dziewczynek w wieku do lat ok. 13 Obecnie mam oczojebnie żółte Rozumiecie, nie wszędzie można się tak pokazać...
Są jeszcze gumki, do których mam mieszane uczucia. Znów skusiło mnie to, że powinny przyzwoicie trzymać i absolutnie nie niszczyć włosów, jako że są pozbawione metalowych łączeń. Moje gumki prawie idealne oczywiście też są ich pozbawione, więc dlaczego skusiłam się na te, wcale nietanie, gumki? Bo jestem kobietą :D To chyba najprawdziwsza odpowiedź. No i jeszcze kolory miały znacznie sensowniejsze. Ale już marzenie o świetnym trzymaniu włosów w kitce... pozostaje jedynie marzeniem. Z sentymentu używam ich do związywania warkocza i tyle...


fot. Ślubny

Wsuwki z ozdobami

Och, jak ja czasem Wam, dziewczyny, zazdroszczę tych wszystkich świetnych wsuwek! Jakiś niesforny kosmyk przypięty takim małym cudem... Bajka. A u mnie? Nie trzymają niesfornych kosmyków, zsuwają się z włosów i jeszcze potrafią mi je przy tym powyrywać... Zawsze muszę mocno się powstrzymywać przed ich zakupem. Podobają mi się szalenie, ale wiem, że nie ma to sensu, bo i tak nie będę ich nosić lub zgubię bardzo szybko. Ostatnio prawie zgubiłam jedną ze swoich nielicznych, absolutnie ulubioną...


fot. Ślubny

Wałki/lokówki/inne przedmioty do stylizacji loków czy fal

Jako osoba prostowłosa, zawsze zazdrościłam posiadaczkom loków i fal. Niestety, takie są już moje włosy i takimi chcą pozostać. Żadne kręcenie (no okey, trwałej nie próbowałam) nie zdaje egzaminu, włosy trzymają się max 3 godziny: tyle wytrwała fryzura misternie ułożona przez fryzjerkę... Co wkurzające, jestem w stanie uzyskać jako takie fale po koczku-ślimaczku, ale jest to zupełnie niesatysfakcjonujące, jakieś takie nijakie... Wałki za to zbierają kurz. Ich używanie wytrąca mnie z równowagi. Nie dość, że nie dają efektu, to jeszcze nie chcą się trzymać. Mam wałki rzepowe i naprawdę nie wiem, jak można je sobie założyć. Muszę brać bardzo cienkie pasma, a i tak zaraz mi to-to spada, zresztą przy takich pasemkach, nie jest możliwe zakręcenie wszystkich włosów, bo zwyczajnie się te wałki nie mieszczą. Może gdybym użyła jakichś papilotów... Ale lepiej niech mnie ktoś powstrzyma :D


Mogłabym do tej listy dorzucić jeszcze suszarkę, ale rozumiem, że dla większości to sprzęt częstego użytku, nie gadżet. Ja z racji częstotliwości stosowania mogłabym jednak określić ją jako niemal zbędną. Mam całkiem dobrą suszarkę, o dużej mocy, z ciepłym i zimnym nawiewem i zabijcie, nie przypominam sobie, kiedy używałam jej po raz ostatni. Suszenie w moim wykonaniu trwa zupełnie irracjonalną ilość czasu, więc tego nie robię. Zdrowiej (przy założeniu, że nie wychodzimy z mokrą głową a zewnątrz...Ups!) i nerwów mniej


Myślicie sobie teraz, że ciągle noszę rozpuszczone włosy? Nie. Związuję niemal ciągle. Co w takim razie je przytrzymuje? Przedstawiam kilka przedmiotów, które działają wbrew pozorom czy nawet przeznaczeniu


fot. Ślubny

Malutkie spinki żabki

Dosłownie te malutkie. Trzymają znacznie lepiej niż te większe, a i łamią się rzadziej. Trudniej też spotkać takie, które nie trzymają: wśród dużych jest takich mnóstwo (kwestia słabej sprężyny?). Wystarczą mi trzy i koczek-ślimaczek trzyma się całkiem dzielnie. W końcu mogę w nim spać, bo inne metody niestety to uniemożliwiały. Oczywiście wymaga poprawek. W moim przypadku te są zawsze wymagane...


fot. Ślubny

Szpile

Taka pozostałość po czasach mojej przygody z odtwórstwem historycznym. Idealny wynalazek średniowiecza! Ludzi patrzą co najmniej dziwnie, kiedy wbijam je sobie „w głowę”, ale co tam. Grunt, że działa


fot. Ślubny

Pałeczki

Tak są to chińskie/japońskie pałeczki do jedzenia. Nie, tymi konkretnymi nie jem. Służą mi wyłącznie do włosów. Trzymają świetnie. Mają tylko jedną wadę. No może dwie. Nie wszędzie można się tak pokazać, to raz. Dwa, bywają niebezpieczne dla otoczenia. Lepiej je zdjąć, jeśli zamierzacie kogoś przytulić

fot. Ślubny

Z innych nietypowych „spinek” do włosów świetnie sprawdzają się: ołówek oraz pędzle (do malowania czy makijażu). Zawsze wywołuję sensacje, pokazując się z czymś takim na głowie, ale uwierzcie mi, żadna z rzeczy przeznaczonych stricte do włosów nie trzyma ich tak dobrze, jak właśnie te.
A Wy jak sobie radzicie? Może należycie do tych szczęściar, u których moje buble sprawdzają się świetnie i przyczepiacie niesforne kosmyki uroczą wsuweczką? Jeśli tak, to wiedzcie, że Wam zazdroszczę
 
fot. Ślubny

5 komentarzy:

  1. Poproszę w takim. Razie o innstruktaż używaania ołówka, bo za chiny nie mogę zrobić tak żeby trzymał. włosy dłużej niż minutę.

    OdpowiedzUsuń
  2. A do czego jest ta dziwna sprężyna?

    OdpowiedzUsuń
  3. Do "rewelacyjnego" trzymania koczków... ponoć :)

    OdpowiedzUsuń
  4. przybędę w takim razie wypróbować;P

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...