Etykiety

sobota, 26 kwietnia 2014

Mój opiekuńczy anioł

fot. Ślubny
Dostałam go od mamy. W sumie Ślubny dostał takiego samego. Ale to mi mama powiedziała: „Tylko go nikomu nie oddawaj, on ma bronić Ciebie”. Jak można komuś dać (czy oddać) opiekuńczego anioła, pewnie spytacie. Ano, można. Bo ten anioł to zakładka do książki. Prezent. Nie wiem dlaczego moja mama sądzi, że oddaję prezenty... Nie robię tego (raczej). Widzicie, czasem każdy lubi takie talizmany. No więc mam tego swojego opiekuńczego anioła. Nie żebym nie miała innej ulubionej zakładki, używam i tej, brzydka nie jest, a frędzelek ma wręcz uroczy. O, do takiej powieści historycznej idealna zakładka.


Ślubny okupuje biurko robiąc coś na komputerze. Zapewne szuka lodówki życia ;) Zrobiłam już wszystko, co było do zrobienia, ale takie poszukiwania trochę trwają. Siadam na łóżku. Lepiej nie przeszkadzać. Przecież też chcę cudowną lodówkę, a szukać jej osobiście to już nie mam ochoty. Świetny moment, żeby trochę poczytać.
„Podasz mi książkę?”
To bezpieczne pytanie. Oczywiście, mogłabym sama ją wziąć. Ale leży na biurku całkiem blisko. A to pytanie jest chytre. Ma ukryte znaczenie. Jeśli mi ją po prostu poda, mogę czytać do woli. Ale może ma już dość tych lodówek? To taka szansa, by zaczął marudzić, że możemy coś razem porobić. Nie, jednak zamiast ciepłych chwil ze mną, nadal pozostaje przy chłodziarkach... Książkę podaje więc nawet na mnie nie patrząc. Co robi wówczas mój opiekuńczy anioł? Wyślizguje się spomiędzy kartek i z impetem uderza mnie prosto w czoło. No masz! Niezła opieka!

fot. Ślubny

Z drugiej strony, Ślubny musiał w końcu zwrócić na mnie uwagę, więc może jednak coś w tym jest?

2 komentarze:

  1. Gdzie można kupić takie piękne zakładki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Orifleme, ale nie wiem, czy nadal są dostępne.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...