Etykiety

niedziela, 22 czerwca 2014

ślub spersonalizowany


*
Ponieważ sezon ślubny w pełni, postanowiłam podzielić się nieco swoim doświadczeniem ;). Jeśli myślisz o swoim ślubie i dodatkowo przywiązujesz dużą wagę do detali, zostań na chwilkę ;)

Jeśli zagadnienia estetyczne nie są Ci obce, pewnie zastanawiasz się nie tylko nad swoja suknią, czy makijażem (że o samym fakcie wchodzenia w związek małżeński nie wspomnę, bo to poza estetyką), ale także oprawą swojego ślubu i wesela. Przypuszczalnie chcesz wybrać nie tylko przewodnie kolory, ale także motyw. O ile kolory przysporzyły mi kilku dylematów przy wyborze, co do motywu nie mogło być żadnych wątpliwości. Ślubny szczęśliwie przystał na moje propozycje i tak nasz ślub minął pod znakiem waniliowej bieli oraz szampańskiego i starego złota, rozświetlonego tu i ówdzie fuksja i lawendą. I oczywiście, pod znakiem ważki. Wielu ważek.

Ponieważ, jak pisałam, należę do osób, którym się chce, nie było mowy o kupowaniu gotowców. (Wówczas przyszły) Ślubny zechciał mi pomóc i tym sposobem, wszystko wykonaliśmy własnoręcznie. Zaproszenia, koperty do tych (może nie od zera, ale przeszły tuning), wizytowniczki, zawieszki na alkohol, rożki na płatki kwiatów do rzucania pod kościołem i  różne inne rzeczy jak pudełeczka na "upominek" dla gości. Upominku nie robiliśmy. Złote Ferrero Rocher wpisywało się świetnie. Barwą i moim do niego zamiłowaniem. Ale już podziękowania w pudełeczku wypisaliśmy ręcznie. Czuliśmy, że tak będzie bardziej personalnie. Po prostu chciałam, by wszystko jakoś do siebie pasowało i było takie jak chcę, co w znakomitej większości wypadków oznaczało, że trzeba było to zrobić samemu. I tak zrobiliśmy. Dziś pewnie to i owo wykonałabym inaczej, ale to nie ma znaczenia. Dla innych w ogóle nie ma znaczenia, jak to wyglądało Ale cieszę się, że było właśnie tak i nie żałuję żadnego wieczoru poświęconego na wycinanie i klejenie ;)






Ważka była też w moim bukiecie.


*

Udało mi się też znaleźć, a właściwie przypadkiem wpaść na idealne okulary. Nie dziwcie się, w końcu to lato i było słonecznie, nie zamierzałam robić sobie niepotrzebnie kurzych łapek.


Nie zabrakło ich także na torcie. Co prawda, pani w cukierni patrzyła na mnie jak na wariatkę i musiałam sama o nie zadbać, ale nie zniechęciło mnie to :) Potem ta sama kobieta przyznała, że nie spodziewała się takiego efektu. Zwłaszcza, że skrzydła tych ważek były bardzo lekkie i nieznacznie się poruszały (zwłaszcza w chłodni, gdzie przechowywali tort) i sprawiały wrażenie niemal prawdziwych.
*

To był jeden z bardziej pracochłonnych elementów:(wizytowniczek).
*

Namawiam Was do takiego podejścia. Lubię ładna oprawę każdego dnia, a co dopiero takiego! Oczywiście nie każdemu chce się robić takie rzeczy samemu. Mój brat niedługo się żeni i im się nie bardzo chce. Ja robię im zaproszenia i projektuję inne dodatki ;) Tu motywem będzie motyl - taka z nas ontomologiczna rodzina ;)
Rozdawaliśmy też gościom ciasto (zapakowane w plastikowe , przezroczyste pojemniczki z naklejoną ważką - papierowe, licznie dostępne w internecie, może i są ładniejsze, ale też znacznie mniej praktyczne, widziałam zbyt wiele ciast na podłodze, które pod wpływem własnej ciężkości rozwaliły dno pudełka i wypadły) oraz małe buteleczki z alkoholem - domowymi nalewkami.


Jeśli też jesteście takimi spersonalizowanymi wariatami i zwracacie uwagę na detale, zwracam uwagę na jeszcze jeden "szczegół" - długopis. Niektórzy twierdzą, że małżeństw to tylko papier, cóż dla mnie to istotny papier i nie chciałam go podpisywać przypadkowym długopisem, który akurat będzie pod ręką. Zapewne plastikowym i reklamującym jakąś durna instytucję ;) Zabranie swojego długopisu, czy jak w moim i Ślubnego przypadku pióra (w liczbie  dwóch), nie jest problematyczne, a wygląda lepiej. I oczywiście, podpisany zwykłym długopisem papier miałby dokładnie taką sama ważność, ale dla mnie był to papier na tyle istotny, że chciałam mu poświęcić odrobinę uwagi ;)
Kiciowa także była odświętna ;)


A ten moment na sesji plenerowej był dla mnie jak dodatkowy znak od losu - to wszystko jest tak, jak powinno ;) Może to nie sokół czy inny jastrząb z "Ogniem i mieczem" co połączył nasze dłonie, ale w wydźwięku mniej więcej to samo ;)
*




* - Zdjęcia naszego fotografa Krzysztofa Serafińskiego

3 komentarze:

  1. Wspaniale to wszystko wygląda. Naprawdę, Wam się chciało. Brawo!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiciowa jakaś nieszczęśliwa ze swojej odświętności, czyżby właśnie runęły jej plany posiadania Pańci tylko dla siebie?:))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ważka na ramieniu też na zamówienie?

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...