Etykiety

wtorek, 24 lutego 2015

DIY czyli recyklingowe pojemniki na przyprawy


 
W kilku słowach o prostym i przyjaznym dla środowiska sposobie na wykonanie pojemniczków do przechowywania przypraw.

W tym wypadku działając w sposób, który lubię, zniosłam kilka swoich antypatii. Lubię robić różne projekty DIY. Nie lubię natomiast: niepotrzebnego generowania śmieci, przechowywania przepraw w zakupionych torebkach, ani kupowania rzeczy, za które muszę przepłacać. Zioła i inne przyprawy trzymane w oryginalnych opakowaniach (o ile nie kupujemy takich w słoiczkach) dość szybko wietrzeją. Dodatkowo generują nieporządek. W gąszczu torebek ciężko znaleźć tę potrzebną, a ich zawartość łatwo się wysypuje tam, gdzie nie trzeba. Najlepszym rozwiązaniem jest przechowywanie ich w słoiczkach. Na rynku jest oczywiście sporo gotowych rozwiązań, jednak nie znalazłam takich, które spełniałyby moje wymagania – w kwestii estetycznej i praktycznej. Nie szukałam jednak długo, ponieważ znalazłam na to inne rozwiązanie.

Chyba w każdym domu znajdzie się materiał na takie pojemniczki. Kupujemy różne spożywcze produkty, pakowane we wszelkiej maści i wielkości słoiczki. Zamiast je wyrzucać, można je wykorzystać. U mnie najlepiej sprawdzają się w tym celu słoiczki po koncentracie pomidorowym.  Oczywiście, przesypanie ziół do takich słoiczków, to jeszcze nie DIY, a jedynie (i aż) recykling. Nie byłabym sobą, gdybym nie postarała się nadać przyjemniejszej wizualnie formy. W tym wypadku także zdecydowanie bardziej praktycznej.

Słoiczki po produktach firmy Kamis – musztardach i ziołach - wyglądają pięknie, ale są mniej praktyczne. Zajmują więcej miejsca i trudno trzymać je w taki sposób, by widzieć wszystkie podpisy.


Wszystkie słoiczki oczywiście wymyłam i pozbawiłam etykiet. Zakrętki nadal jednak szpeciły, brakowało mi też podpisu. Przy ilości używanych przeze mnie ziół, nie jestem w stanie wszystkie rozpoznawać po wyglądzie, nie jest to też na dłuższą metę praktyczne. Dlatego przykrywki musiały przejść metamorfozę. To się nawet świetnie składało, bo właśnie w tym miejscu najchętniej widziałam podpis. Przechowuję przyprawy w zbiorczych pojemnikach w szafce kuchennej. Kiedy wyciągam taki pojemnik, najłatwiej po podpisie z góry znaleźć to, czego szukam.



Pokrywki pomalowałam białą farbą. Próbowałam farby w sprayu i malowania pędzelkiem. Pierwsza daje ładniejszy efekt, ale zajmuje znacznie więcej czasu, łatwiej też tą metodą pomalować coś, czego nie zamierzaliśmy. Ostatecznie wybrałam więc farbę z puszki. Trzeba tylko zwrócić uwagę, by nadawała się do metalu, a same nakrętki dobrze jest wcześniej odtłuścić. Ja przetarłam je spirytusem salicylowym, może też być denaturat. Po nałożeniu zadowalającej ilości warstw ( w przypadku sprayu więcej), dodałam pasek farbą tablicową. To pozwala mi podpisywać zawartość, ale też dowolnie ją zmieniać – w końcu nie wszystkie przyprawy należą do stałej puli.

Tym sposobem zdobyłam pojemniki na miarę swoich potrzeb i nieco oszczędziłam środowisko. Pieniądze w sumie też, bo koncentrat kosztuje niewiele (mniej niż dwa złote)i jest po prostu zużuwany, a resztę potrzebnych materiałów miałam. Nawet jednak, gdybym musiała kupić farby, wyszłoby taniej niż większość dostępnych w sklepach pojemników, no i mogę pomalować jeszcze wiele innych rzeczy. Krótko mówiąc, frajda przy robieniu plus sporo dodatkowych profitów ;)

3 komentarze:

  1. ale czy taka farba nadaje się do kontaktu z żywnością, nawet jeśli kontakt jest "lewostronny"?;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam zielonego pojęcia! Nie sprawdzałam swojej, bo dla mnie kontakt wydaje się być żaden ;) Myslę (i oczywiście mogę się mylić), że nie różni się zbytnio od farb używanych oryginalnie do malowania tych nakrętek, czy takich z puszek do herbaty itd. Rozumiem jednak dylemat, wydaje mi się, że taką farbę też można znaleźć, jeśli komuś na tym zależy.

      Usuń
  2. Świetny pomysł, warty kopiowania.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...