Zastanawialiście się kiedyś,
dlaczego kobiety jako metodę samobójstwa wybierają tabletki? Oglądacie czasem
reklamy? I co to ma ze sobą wspólnego?
Kobiety są prawdziwymi ekspertkami
od tabletek.
Wg Wikipedii w wielu krajach kobiety
popełniające samobójstwo w 60% przedawkowują leki. Ten sposób wybiera 30%
panów. Dalej Wikipdia podaje, że
skuteczność tej metody ocenia się na 1.5 – 4%.
Co z tego wynika?
Może kobiety bardziej krzyczą o
pomoc i chcą zwrócić na siebie uwagę, niż faktycznie chcą zakończyć swój
żywot... Nie wiem, nie interesują mnie teraz motywy samego czynu lecz właśnie
wybór metody. Dlaczego właśnie tabletki? W sumie, absolutnie mnie to nie dziwi.
Wydaje się, że kobiety są niezwykle podatne na sugestię i bardzo chcą wierzyć w
siłę leków. Czy jest tak naprawdę, czy tylko spirala się nakręca? Nie wiem.
Jesteśmy krajem, który przoduje
(tak zdarza się nam) w ilości reklam środków farmakologicznych. Reklamy są
ogólnie świetne (o ile nie posiada się telewizora). Poza względną
kreatywnością, mają w sobie zawartych mnóstwo stereotypów. To zadziwiające.
Przecież target reklam jest chyba określany na podstawie jakichś badań, a nie
rzutu monetą? Wyłania mi się z tego smutny obraz polskiego społeczeństwa.
Jesteśmy lekomanami? I czy dotyczy to całego narodu, czy tylko piękniejszej
jego części?
Nie wiem, czy zauważyliście, ale w
reklamach tabletek występują głównie kobiety. Wyjątkami są typowo męskie
środki, choć w tle i tak jest zawsze jakaś zadowolona kobieta . Nie ważne, czy
to lek na problemy z erekcją, czy nietrzymanie moczu spowodowane przerostem
prostaty. Mężczyźni pojawiają się też w reklamach środków na przeziębienie, ale
zwykle to kobieta musi im te środki podawać. Chyba, że chodzi o wyjątkowo silne
przeziębienie i grypę – wówczas niezbędny jest silny i samodzielny mężczyzna –
najlepiej gdzieś na pełnym morzu. Rozumiem, że kobiety co najwyżej się lekko
przeziębiają, o ile w ogóla mają czas i czelność chorować, zamiast czekać w
łóżku na faceta, ewentualnie leczyć męża i dzieci? Dodatkowo, kobiety cierpią
na wątrobę, bóle brzucha (niekoniecznie pochodzenia menstruacyjnego), wzdęcia
(o dziwo biegunki częściej dotyczą dzieci), zaparcia, niestrawność, menopauzę,
migreny i inne bóle głowy oraz spadki humoru, koncentracji i ogólną niemożność
powstrzymania emocji (przejawiającą się najczęściej wybuchami skierowanymi do
mężczyzn), grzybicę (wszystko jedno czego), opryszczkę (tu szczęśliwie tylko
wargową), afty i zapewne wiele innych, ale w końcu rzadko oglądam reklamy.
Jeśli akurat kobieta nie cierpi (cóż za
brak patriotyzmu;) ) i tak powinna zaaplikować sobie leki. Na hamowanie
podjadania (bo na apetyt to tylko dzieci i seniorzy, a to już zupełnie
bezpłciowe kategorie), na zatrzymanie wody, na cellulit, na zakwaszenie (te
damskie skwaszone miny), brak witamin, na libido i znów pewnie więcej jeszcze.
Całe spektrum dolegliwości mniej i bardziej wydumanych i w jakichś 90%
dotyczących kobiet.
Trudno się jednak twórcom dziwić
(doprawdy nie wiem, gdzie koło ma początek), bo kobiety kupują zatrważającą
ilość leków. Mało tego, chętnie kupują leki reklamowane. Wg mojej przyjaciółki
farmaceutki, reklama leku zwykle przynosi epidemię konkretnej dolegliwości.
Często też spotyka klientów, którzy chcą dokładnie ten sam lek, co w reklamie –
problem się pojawia, kiedy występuje w różnych postaciach. Np. kiedyś na
pytanie „Tabletki czy czopki” usłyszała odpowiedź; „Nie wiem, a co w reklamie
było?”. W takich momentach wierzę, że telewizja ogłupia i oducza ludzi
myślenia.
Zaufanie też mamy większe do farmaceutów niż lekarzy. Trochę się nie dziwię, sama jakoś miłością tych drugich nie darzę. To jednak problematyczne, kiedy wolimy iść do apteki, bo lekarz to nam może jeszcze jakieś dziwne rzeczy gadać, o mnóstwie rzeczy, których nam jeść nie wolno. A przecież wystarczy wziąć tabletkę na wątrobę i wszystko już można!
Zaufanie też mamy większe do farmaceutów niż lekarzy. Trochę się nie dziwię, sama jakoś miłością tych drugich nie darzę. To jednak problematyczne, kiedy wolimy iść do apteki, bo lekarz to nam może jeszcze jakieś dziwne rzeczy gadać, o mnóstwie rzeczy, których nam jeść nie wolno. A przecież wystarczy wziąć tabletkę na wątrobę i wszystko już można!
Tak bardzo pragniemy
natychmiastowych i niewymagających wysiłków, że zapominamy - nie ma leku na
wszystko i nie wszystko warto bezmyślnie łykać. Tabletka na cellulit ma mniej więcej takie szanse w nim pomóc, jak w
samobójstwie (przypominam 1.5-4%). Może nawet w samobójstwie jest jednak
skuteczniejsza. I zdaje się, że większość ludzi to wie. Mimo to wizja niemal
magicznego ozdrowienia wciąż chyba wygrywa. Stąd tylko w naszej kulturze mogła
powstać piosenka „Apteka Marzenie”.
Syrop na wiosny bez cierpienia
plastry fiołkowe na zamęście
Pastylki, co na aurę złą -
w aptece przy ulicy Szczęście
Gdybyś miał, Boże, wolną chwilę
(powiedzmy, nudząc się w sobotę)
To byśmy bardzo poprosili
o coś na katar i głupotę
plastry fiołkowe na zamęście
Pastylki, co na aurę złą -
w aptece przy ulicy Szczęście
Gdybyś miał, Boże, wolną chwilę
(powiedzmy, nudząc się w sobotę)
To byśmy bardzo poprosili
o coś na katar i głupotę