|
fot. Ślubny |
Myślałam, że już się ustatkowałam i jestem twarda. Ale
jednak. Pokazał się taki jeden niepokorny chłopiec i całkowicie
zakręcił mi w głowie. Przyleciał i uparł się, że zaciągnie
mnie do łóżka. I uległam! On oczywiście uleciał w siną dal, a
ja w tym łóżku już zostałam. Cholerny Ksawery, nosem mi wyszedł!
Nadal wychodzi. Przynajmniej Ślubny zniósł to dzielnie. A ja? Ano
ja chorować nie umiem. Staram się, ale jakoś nieszczególnie
jestem dzielna. Zwłaszcza, jak ktoś mnie zmusza do swoich sposobów,
które się zupełnie nie zgadzają z moimi poglądami na to, co się
da, a czego się nie da przejść dla ogólnego dobra.
W dodatku
lekarzy także wolę unikać. Więc zajmę się dziś domowymi
sposobami na leczenie